absolutne nicnierobienie.
potem na weekend, za karę, dopadło mnie przeziębienie, które całkowicie przygwoździło mnie do łóżka.
wróciłam do złych nawyków, tudzież zaprzestałam biegania, a rozpoczęłam jeść (!)
teraz troszkę wstyd mi przed samą sobą.
ostatni tydzień pracy, potem jesienne porządki.
tak, robię porządki na jesień, nie na wiosnę.
to ma dwojakie znaczenie.
metaforyczne także.
trzeba życiowo przyspieszyć, złapać zagubiony dystans.
zatrzymać resztki wakacyjnego niebytu.
nie wiem jak to zrobię.
postaram się.
a na tę płytę czekam.
najbardziej, bo
chcęcicośpowiedzieć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz