z Nim.
dzisiaj usiadłabym w jakimś obcym miejscu przy szybie.
zamówiłabym gorącą czekoladę w dość obfitym wydaniu, bo byłaby to długa rozmowa.
na dworze pewnie padałby deszcz, a niebo nie wykazywałoby nadmiaru ciepła.
taka deszczowa aura zawsze miała wiele podtekstów.
emocjonalnych (czytaj miłosnych, melancholijnych).
od jakiegoś czasu z utęsknieniem czekam na jesień.
czuję ją, wymieszaną z resztkami lata.
zwyczajnie lubię kiedy pada.
tym razem bez podtekstów.
i nie muszę już samej siebie o tym przekonywać.
to jest absolutnie najlepsze.
nie chcę wywoływać wilka z lasu.
niech sam przyjdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz