siedziałam w kuchni.
i wcale nie parzyłam kawy.
usłyszałam jakąś tkliwą piosenkę w radiu.
przypomniałam sobie, jak kiedyś wracałam z Wrocławia.
to była długa podróż.
pociąg, potem znowu pociąg, który miał jakieś problemy i musiał dość długo stać.
doskonale pamiętam jak się wtedy czułam.
nie nazwę tych uczuć.
robię to świadomie, celowo, z namysłem.
to jak filmowe stop klatki, które na moment mnie zatrzymują.
zatrzymują, ale nie paraliżują.
dzisiaj nie chętnie o tym mówię.
właściwie wcale.
nad wieloma rzeczami wciąż się zastanawiam.
wiem,że pewien etap w moim życiu zakończył się.
próbuję zebrać wszelkie przyczyny i odpowiedzieć na pytanie
"jak to się właściwie stało?".
samo.
bo nie zrobiłam nic,żeby sobie pomóc.
a może zwyczajnie zaczęłam mniej myśleć.
nie oglądam filmów z happy endem.
wyrosłam z nich.
co nie oznacza,że jestem dorosła.
ciągle spotykam osoby, które uświadamiają mi to.
magdo m.
jak ty to wytrzymałaś ?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz