sobota, 29 września 2012

czwartek, 27 września 2012

środa, 26 września 2012

peszek.

jezus maria peszek chciała umrzeć.
miała depresję nie będąc sama.
cholera wie co siedziało jej w głowie, co siedzi teraz.
mówi, że ją bolało.
nie dbając o siebie, robiła sobie krzywdę.
nigdy jakoś szczególnie mnie nie intrygowała.
znałam, wiedziałam, że śpiewa.
dobrze, mądrze.
przeżyłam z nią niejedną awarię, ale nie potrafiła skleić mnie na super glue.
najważniejsze, ze siebie posklejała.
i że o tym śpiewa na nowej płycie.
i że kocha.
i że jest kochana.


dobrego dnia !


wtorek, 25 września 2012

baltic.


"z. gdybym miała z byle powodu płakać jak ty, to uwierz,
ciocia musiałaby mieć Bałtyk w oczach"





a niedźwiedzie w warszawie już dawno poszły spać.
cóż za nieromantyczna dygresja.
aj.

poniedziałek, 24 września 2012

pe.es



p.s. dzisiaj zastanawiałam się przez chwilę gdzie jesteś, czy wieje u ciebie wiatr, czy pada deszcz. jeszcze szybko mi to przechodzi. niestety. 




czwartek, 20 września 2012

wieczorami.

bywam zdezorientowana we własnym położeniu.
bo wszystko nowe.
póki co tak to pozostawię.
bo mało wieczorowa pora.
świeci słońce, a wiatr zaczyna przeganiać liście.

wieczorze, nie przychodź.

słońce, nie przestawaj świecić  !



wtorek, 18 września 2012

no popatrz.

nieformalnie uważam, iż związałam się ze swoim podwórkiem.
z pewnym oknem, które kiedyś było moim swoistym obserwatorium.
jest nieużywane. trochę zapomniane, ale zadbane.
nie pamiętam co dzieje się nade mną.
wybuchy, loty, upadki, lądowania.
eter, dziki chaos,gorączka.



vous êtes toujours responsable de ce que vous avez dompté.

zawsze jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.

niedziela, 16 września 2012

. . .


16-stego pamiętam.











   On dobrze wie, o kim.

zapomniało się.

przez ostatnie kilka dni, a właściwie tydzień dałam się wrobić w kanapowe lenistwo.
absolutne nicnierobienie.
potem na weekend, za karę, dopadło mnie przeziębienie, które całkowicie przygwoździło mnie do łóżka.
wróciłam do złych nawyków, tudzież zaprzestałam biegania, a rozpoczęłam jeść (!)
teraz troszkę wstyd mi przed samą sobą.
ostatni tydzień pracy, potem jesienne porządki.
tak, robię porządki na jesień, nie na wiosnę.
to ma dwojakie znaczenie.
metaforyczne także.
trzeba życiowo przyspieszyć, złapać zagubiony dystans.
zatrzymać resztki wakacyjnego niebytu.
nie wiem jak to zrobię.
postaram się.

a na tę płytę czekam.
najbardziej, bo

chcęcicośpowiedzieć




czwartek, 13 września 2012

hejże, ejże !

 nabrałam ochoty na rozmowę.
z Nim.
dzisiaj usiadłabym w jakimś obcym miejscu przy szybie.
zamówiłabym gorącą czekoladę w dość obfitym wydaniu, bo byłaby to długa rozmowa.
na dworze pewnie padałby deszcz, a niebo nie wykazywałoby nadmiaru ciepła.
taka deszczowa aura zawsze miała wiele podtekstów.
emocjonalnych (czytaj miłosnych, melancholijnych).
od jakiegoś czasu z utęsknieniem czekam na jesień.
czuję ją, wymieszaną z resztkami lata.
zwyczajnie lubię kiedy pada.
tym razem bez podtekstów.
i nie muszę już samej siebie o tym przekonywać.
to jest absolutnie najlepsze.

nie chcę wywoływać wilka z lasu.
niech sam przyjdzie.



środa, 12 września 2012

listy do m.

siedziałam w kuchni.
i wcale nie parzyłam kawy.
usłyszałam jakąś tkliwą piosenkę w radiu.
przypomniałam sobie, jak kiedyś wracałam z Wrocławia.
to była długa podróż.
pociąg, potem znowu pociąg, który miał jakieś problemy i musiał dość długo stać.
doskonale pamiętam jak się wtedy czułam.
nie nazwę tych uczuć.
robię to świadomie, celowo, z namysłem.
 to jak filmowe stop klatki, które na moment mnie zatrzymują.
zatrzymują, ale nie paraliżują.
dzisiaj nie chętnie o tym mówię.
właściwie wcale.

nad wieloma rzeczami wciąż się zastanawiam.
wiem,że pewien etap w moim życiu zakończył się.
próbuję zebrać wszelkie przyczyny i odpowiedzieć na pytanie
"jak to się właściwie stało?".
samo.
bo nie zrobiłam nic,żeby sobie pomóc.
a może zwyczajnie zaczęłam mniej myśleć.

nie oglądam filmów z happy endem.
wyrosłam z nich.
co nie oznacza,że jestem dorosła.
ciągle spotykam osoby, które uświadamiają mi to.


magdo m.
jak ty to wytrzymałaś ?!